Wiejskie biznesy

Mieszkając na wsi ma się według wielu ludzi dużo mniejsze perspektywy i ciężko osiągnąć coś w życiu. Z tym stwierdzeniem muszę się poniekąd zgodzić i z drugiej strony je także lekko obalić. Typowy przykład sytuacji, w której każdy ma trochę racji. Wszystko zależy od tego co chcemy w życiu robić i jakie mamy priorytety. Jeśli nie chcemy się przez całe życie ruszać z miejsca, w którym się urodziliśmy i jesteśmy na tak zwanej ojcowiźnie, a życie w wielkim świecie nas nie interesuje, to jest duża szansa, że będziemy na wsi szczęśliwy i bogaci. Jeśli jednak nie jesteśmy minimalistami i chcielibyśmy zwiedzić świat, poznać jego smak i wielu ludzi, powinniśmy jak najwcześniej się z wioski wyprowadzić.

Jest bowiem bardziej niż pewne, że nie znajdziemy tam satysfakcjonującej dla nas pracy i będziemy się tylko męczyć, hamując stale nasz rozwój. Ludzie różnią się od siebie jak wszystko na tej ziemi, co stworzyła matka natura. Każdy ma inne priorytety i czuje się lepiej w innym środowisku. Nie powinniśmy się więc sugerować tym, co jak chce swoim losem kierować nasz kolega z klasy, czy też sąsiad. Wiele osób robi bowiem ten błąd i powiela go przez całe życie. Najgorsze co możemy robić, to sugerować się kimś. Wszak jak już wyżej wspomniałem, nie mamy w głowie tego samego co nasz kolega i z pewnością życie potoczy się tak, że nasze drogie prędzej czy później się rozdzielą.

Biznes na wsi jest więc możliwy, ale musimy być bardzo przyzwyczajeni do miejsca w którym się urodziliśmy i musimy mocno przeć do celu, jaki sobie obierzemy. Jeśli będziemy prowadzić swój biznes w małej miejscowości tylko dlatego, że tak kazał na przed śmiercią tata, lub że przekazał nam coś w spadku, to nic z tego na dłuższą metę nie będzie i w końcu poddamy się, oraz rzucimy tym wszystkim. Natury człowieka nie da się bowiem zmienić i jak już wyżej napomknąłem – ciężko robić coś wbrew sobie. Podobna sytuacja była w moim domu i wiąże się ze mną, dlatego postanowiłem w kilku zdaniach wstępu naprowadzić nas wszystkich pod ten temat. W moim domu rodzinnym zawsze dużą rolę odgrywało gospodarstwo. Tata z mamą mieli kurki, dużo pola uprawnego i z tego żyliśmy, gdy byłem młody.

Było więc czymś normalnym, że w młodości w tym uczestniczyłem i wtedy było to bardzo fajne, gdyż w młodym wieku mogłem sobie dorobić całkiem sensowne pieniądze, oraz kupić sobie za nie jakieś modne ubrania i gadżety. Był też inny plus w postaci tego, że od najmłodszych lat byłem nauczony pracować i zarabiać na siebie. Oczywiście rodzice zapewniali mi wszystko w domu i było pod tym kątem bardzo normalnie, ale na kieszonkowe musiałem sonie zarobić sam. Gdy byłem dzieckiem cieszyło mnie to bardzo, gdyż były to czasy, gdzie dla młodej osoby 10 złotych było niesamowitym pieniądzem i można było za niego dużo kupić. Dlatego też zbierałem truskawki i maliny całymi dniami i cieszyłem się tym bardziej.

Rodzice nie zmuszali mnie jednak do tego ile czasu mam spędzić na działce i gdy czułem się zmęczony, mogłem wziąć koszyczek i wrócić do domu. Miałem więc pewną dowolność w tym co robię, ale chciałem zbierać jak najwięcej, by kupić sobie dużo ciekawych rzeczy. Pamiętam rok, w którym na truskawkach można było naprawdę dużo zarobić, gdyż były bardzo drogie i mało kto wokół nas je miał. Byłem wtedy bardzo zmobilizowany, gdyż tata powiedział mi, że jeśli nazbieram w tym miesiącu więcej niż w ostatnim, to kupi mi na ostatni miesiąc wakacji nowy rower i da mi i tak pieniążki, które zarobiłem na zbieraniu truskawek. Był to więc dla mnie świetny deal, bo nie dość że dostałem nowy rower, to pieniądze za nazbierane truskawki i tak trafiły do mojej kieszeni, a on kupił rower ze swojej kasy.

To jedno z moich najfajniejszych wspomnień z dzieciństwa, gdyż nie byliśmy bardzo bogaci i każdy prezent tego typu, czyli za dość duże pieniądze, sprawiał mi sporo radości. Rower był prezentem wielkiego gatunku, więc cieszyłem się z niego bardzo i pamiętam, że jeździłem na nim przez kilka długich lat. Niestety czas mijał szybko i nieubłaganie i wyrosłem z tego, co cieszyło mnie w młodości. Chciałem pójść na studia do dużego miasta, poznać nowych znajomych i zająć się w swoim życiu czymś innym, niż zbieranie owoców i całoroczna praca na gospodarstwie. Moi rodzice rozumieli moją decyzję, ale widać że było im bardzo smutno, bo chcieli na pewno bym zajął się tym wszystkim w przyszłości.

Jak więc widać biznesy na wsi są możliwe, ale żeby to wszystko ogarnąć w fajnym stopniu, potrzebne jest mnóstwo wyrzeczeń i zrezygnowanie z ciekawszego według mnie życia. Jednych ciągnie do spokoju, spędzanie całego życia wśród lasów i na wsi, a inni pałają chęcią poznawania świata i osiągania ogromnych sukcesów. To różni każdego człowieka z osobna i właśnie dlatego czasem tak ciężko nam się zrozumieć nawet z najbliższą rodziną, która chce dla nas dobrze, ale nie rozumie naszych pragnień i chęci rozwoju. Musimy jednak stać bardzo po swojej stronie i nie poddawać się w walce o lepsze jutro, oraz w tej całej gonitwie za marzeniami, które gdzieś w głowie sobie ułożyliśmy.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułPraca w hotelu
Następny artykułBiznes z kredytu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here