Życie w samolocie

Jako wielki fan lotnictwa, zawsze mocno podziwiałem wszelkie tego typu pokazy. Uwielbiałem patrzeć, jak samoloty się rozpędzają i robią w powietrzu różne dziwne figury. Pierwszy raz na pokazy lotnicze zostałem zabrany przez rodziców, gdy miałem około 8 lat. Był to już wiek, od którego pamięta się wspomnienia nawet w dorosłym życiu. Tym bardziej, jeśli te były bardzo emocjonujące i zapadły małemu dziecku w pamięci. Mimo, że od tamtego momentu minęło ponad 20 lat, to wciąż pamiętam pokazy samolotów MIG-29, z którymi później spotkałem się jeszcze kilka razy w dorosłym życiu. Jednakże wtedy zrobiły na mnie piorunujące wrażenie.

Dla niewtajemniczonych chciałbym zaznaczyć, że samoloty te osiągają ogromne prędkości i że są bardzo zwrotne. Spalają też mnóstwo paliwa i wylot takiego samolotu w powietrze, to koszt kilku tysięcy złotych za kilkuminutowy pokaz. Zwraca się to jednak organizatorom bardzo szybko, gdyż bilety na takie pokazy kosztują z reguły około kilkudziesięciu złotych. Na Air Show w Radomiu, bo o tym wydarzeniu piszę od początku, przyjeżdżało z reguły kilkaset tysięcy osób. Proszę sobie więc policzyć ile pieniędzy musiało trafić do kasy organizatora, jeśli doliczymy do biletów także pieniądze z budek z jedzeniem i płatnych toalet, które wiele lat temu były czymś normalnym.

Wiecie już więc, że jako mały dzieciak zainteresowałem się samolotami i odgłosem włączającego silniki odrzutowe myśliwca. Zostało to ze mną na całe życie i wchodząc w dorosłość, oraz badając ten temat z bliska, postanowiłem kontynuować tą pasję. Każdy z Was wie bowiem na pewno, jakim uczuciem jest moment, w którym złapiecie na coś bakcyla. Jest to cudowne uczucie, które przez całe życie sprawia, że gdy myślimy o tej rzeczy, to mamy na skórze ciarki. To się nazywa prawdziwą miłością i pasją do czegoś, w czym zakochaliśmy się za młodu. Właśnie dlatego postanowiłem mając 20 lat udać się do wojska o takim profilu. Przemyślałem sobie to wszystko dosadnie i mając możliwość wybrania jednostki wojskowej, poszedłem do tej, która kusiła mnie jeszcze przed powołaniem do wojska.

Chodzi o jednostkę 23 bazy lotniczej w Mińsku Mazowieckim, w której to miałem przyjemność służyć przez prawie rok. Spełniłem swoje marzenie, gdyż w tej bazie stacjonowały samoloty bojowe, jakie pierwsze raz zobaczyłem w opisanym wyżej wstępie, kiedy to miałem 8 lat. Po prawie 12 latach zobaczyłem te myśliwce na nowo i miałem okazję z nimi obcować całe długie miesiące. Miałem bowiem za zadanie stać na wartach i pilnować mienia jednostki wojskowej. Najczęściej chciałem dostawać posterunek, który nazywał się lotniskiem i na którym to stały przez całą dobę samoloty. Patrolując najbliższą okolicę miałem więc okazję na to, by móc się bliżej przyjrzeć tym wszystkim cackom i w końcu na spokojnie zobaczyć każdą ich część.

Byłem bowiem częścią tej jednostki i pełnoprawnym żołnierzem, który był w tamtym momencie odpowiedzialny za cały ten sprzęt. Mogłem więc wejść prawie wszędzie i zobaczyć co moja dusza tylko zapragnęła. Dzięki temu, że to co zobaczyłem w mojej jednostce kręciło mnie mocno, służba i prawie rok stania na wartach, minęły mi bardzo szybko i nawet nie zauważyłem kiedy wróciłem po niej do domu. Stęskniłem się za rodziną i znajomymi dość mocno, więc nie żałowałem że wychodzę z koszarów. Wiedziałem też, że posiadłem sporą wiedzę na temat samolotów i wykorzystam ją z pewnością w dorosłym życiu. Tak też się stało i już niedługo po wyjściu z koszar zacząłem się także interesować samolotami pasażerskimi. Wpisywałem po kolei frazy stewardessa zarobki, długie loty airbusem, co warto mieć na pokładzie samolotu, oraz mnóstwo innych.

Dzięki temu poznałem też sporo tajników pracy zwykłych pilotów, którzy codziennie latają na trasach pomiędzy wieloma krajami i przewożą bezpiecznie ludzi z jednego krańca świata, na drugi. Jakiś rok po wyjściu z wojska poznałem dziewczynę, która była stewardessą. Ta sytuacja pokazała mi po raz kolejny, że w życiu nie ma żadnych przypadków i że przyciągnąłem ją sobie po prostu do siebie częstym myśleniem o samolotach wszelkiej maści. Dzięki znajomości z nią udało mi się nabyć bardzo tani bilet do Nowej Zelandii i zaliczyć swój pierwszy lot w życiu. Nie leciałem bowiem nawet nigdzie po Europie, a tutaj od razu na samym początku tak daleki lot.

Rzuciłem się na głęboką wodę, ale byłem tak podekscytowany, że nic nie było mnie w stanie zatrzymać. Spełniałem bowiem właśnie dwa marzenia na raz, czyli pierwszy lot samolotem, oraz podróż do kraju, który od zawsze chciałem odwiedzić i w którym miałem dobrego znajomego. Lot do Nowej Zelandii trwał prawie 14 godzin i było to po prostu coś niesamowitego. Spędzić tyle czasu w powietrzu, lecąc cały czas bez zatrzymania i widząc pod nami z okna wszystkie góry, które mijaliśmy, oraz mnóstwo oceanów i mórz – to było wielkie wrażenie. W późniejszym czasie i kolejnych latach, udało mi się przelecieć kilka razy ze znajomym pilotem małą awionetką, która również dawała świetną radość z lotu i sprawiła mi sporo satysfakcji w tamtej chwili.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here